Odkąd
przed kilkunastoma laty Robert Baratheon obalił ówczesnego króla Aerysa
Targaryena, zwanego Szalonym, w Siedmiu Królestwach panuje pokój. Kiedy
umiera królewski namiestnik, władca postanawia udać się do położonego
na północy Winterfell, by nowym namiestnikiem mianować swojego
przyjaciela z lat młodości, Eddarda Starka. Mimo sprzeciwu swej żony
Eddard przyjmuje proponowane przez króla stanowisko i udaje się do
Królewskiej Przystani. Tam poznaje prawdę dotyczącą śmierci poprzednika.
Tymczasem w oddalonym Winterfell ktoś usiłuje zabić jednego z synów Starka, o co jego żona podejrzewa rodzinę królowej. Wkrótce król Robert umiera a przedstawiciele najpotężniejszych rodów i potomkowie Targaryenów rozpoczynają walkę o władzę.
Tymczasem w oddalonym Winterfell ktoś usiłuje zabić jednego z synów Starka, o co jego żona podejrzewa rodzinę królowej. Wkrótce król Robert umiera a przedstawiciele najpotężniejszych rodów i potomkowie Targaryenów rozpoczynają walkę o władzę.
“Gra
o tron” to pierwszy tom wieloczęściowej sagi Pieśń Lodu i Ognia, której
do tej pory nie znałam w żadnej wersji. Korzystając z faktu, że wakacje
to więcej wolnego czasu, wypożyczyłam to opasłe tomiszcze z biblioteki.
George Martin wprowadza mnóstwo bohaterów, co sprawia, że łatwo się
pogubić już od samego początku. Przyznam, że stanowiło to dla mnie
niemały problem, jednak wraz z postępem wydarzeń coraz lepiej radziłam
sobie z identyfikowaniem poszczególnych postaci a także miejsc. Autor
opisując bohaterów powieści i wydarzenia w jakich biorą udział przejawia
niesamowitą dbałość o detale, co w pewnych momentach sprawiało, że
czytanie stawało się nieco nużące. Nieprzesadzone okazały się głosy, że
Martin nie ma litości dla wykreowanych przez siebie bohaterów. Już w
pierwszym tomie serii uśmierca kilku z nich, a jak już wspomniałam,
bohaterów jest wielu, zarówno tych wzbudzających sympatię czytelników
jak i ich niechęć. Najbardziej polubiłam Aryę Stark, Daenerys, której
charakter uległ chyba największej przemianie oraz Jona Snowa i to te
rozdziały poświęcone im czytałam z największym zainteresowaniem. W
powieści George’a Martina nie ma jednego czy dwóch głównych bohaterów.
Większość postaci jest równie ważna, a każdy kolejny rozdział autor
poświęca innej osobie, dzięki czemu wydarzenia poznajemy z kilku
perspektyw.
W
książce “Gra o tron” intryg i rozlewu krwi nie brakuje ale w moim
odczuciu akcji brakowało dynamiki. Przez prawie sześćset z ponad
ośmiuset stron trochę męczyłam się poznając tę historię. Przez sześćset
stron autor szczegółowo przedstawia bohaterów i ich historie. Rozumiem,
że jest to ważne, zwłaszcza, że saga liczy sobie aż tyle tomów, ale żeby
poświęcać na to tak wiele kartek? Dla mnie to trochę za dużo. Dopiero
ostatnie dwieście stron sprawiło, że z większym zaciekawieniem brnęłam
do zakończenia. A samo zwieńczenie historii spowodowało, że mimo
wszystko ciekawa jestem wydarzeń w kolejnej części. Do plusów z
pewnością mogę zaliczyć ciekawie wykreowaną rzeczywistość, stylizowaną
na epokę średniowiecza, a także nieprzewidywalną i dobrze przemyślaną
fabułę oraz całą gamę indywidualnych i niepowtarzalnych postaci, bowiem
mimo że w powieści bohaterów jest bez liku, nikt nie jest taki sam. W
przeciwieństwie do innych dzieł tego gatunku, w “Grze o tron” nie
dominuje motyw walki dobra ze złem a nieustannej walki o władzę.
Podsumowując,
muszę przyznać, że książka Martina to dobra powieść, która niejednego
czytelnika i miłośnika gatunku zaciekawi, ja jednak zaliczam się do
mniejszości, która przesadnych zachwytów nad “Grą o tron” nie podziela.
Książkę przeczytałam w ramach wyzwania czytam fantastykę.
A dzisiaj akurat kupiłam tą książkę w księgarni wydawnictwa zysk i s-ka, bo od dawna mam ją w planach, tym bardziej, że od ponad roku jestem fanką serialu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zatem chętnie poznam Twoje zdanie na temat tej książki :)
UsuńPrzeraża mnie objętość tej książki... Piszesz, że brakowało dynamiki? Hmm. :/ Jakoś nie przepadam za takimi książkami i kiedyś miałam ją w planach, ale raczej ją sobie podaruję :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie wydarzenia rozgrywały się zdecydowanie zbyt wolno i czasami miałam wrażenie, że stron prawie wcale nie ubywa.
Usuńrecenzja dodana do wyzwania "Czytam Fantastykę"
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie :)
Po przeczytaniu Twojej recenzji uświadomiłam sobie coś, czego wcześniej nie dostrzegłam. Książki niestety nie znam, jednak obejrzałam wszystkie dotychczasowe sezony serialu. I przyznam, że nadal mam problem z zapamiętaniem imion poszczególnych bohaterów. Jednak mając przed sobą obraz, mogę się odnosić do ich cech wyglądu. Natomiast przy czytaniu pewnie miałabym spory problem, tym bardziej, że do teraz mylę imiona Tyriona i Tywina, tylko dlatego, że obydwa zaczynają się na "t". :) W serialu przynajmniej widzę ich twarze, więc moje niekojarzenie imion wcale nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze po książkę nie mam zamiaru sięgać, bo serial mnie nie powalił na kolana... Też należę do mniejszości w tym względzie :P
OdpowiedzUsuńWszyscy się podniecają, więc i ja muszę poznać meandry twórczości pana Martina. Coś czuję jednak, że podzielę Twoje zdanie. Zwłaszcza, że próbowałam swoich sił w serialu, ale po 15 minutach wyłączyłam, bo nie lubię pojawiających się znikąd dzieci z długimi włosami na twarzy.
OdpowiedzUsuńDużo słyszałam o tej książce, ale mnie zdecydowanie do niej nie ciągnie.
OdpowiedzUsuńMóhj brat jest zafascynowany ta seria i serialem :) koniecznie musze zobacyzc co go tak fascynuje :)
OdpowiedzUsuńSerial przede mną. Planuje najpierw obejrzeć pierwszy sezon, dopiero potem zabrać się za książkę.
OdpowiedzUsuńObejrzałam jeden odcinek serialu i jakoś nie poczułam, że to będzie "mój" serial. Tak więc raczej nie sięgnę po tą serię, bo myślę, że też zaliczałabym się do tej mniejszości :)
OdpowiedzUsuńWszyscy polecają ten serial, więc postanowiłam, że zacznę oglądać. Książkę przeczytam jak stwierdzę, że serial mnie wciągnął :D Livresland.blogspot.com :*
OdpowiedzUsuńChcę tę książkę przeczytać ale jakoś czasu nie mam ostatnio ;)
OdpowiedzUsuńMam ją w planach od dawna, ale jakoś nie mogę się zebrać... no ale może wkrótce :)
OdpowiedzUsuńDzięki tej książce polubiłam ten gatunek. Czytałam ją rok temu, na raty, więc niewiele pamiętam. Ale wiem, że bardzo mi się spodobała. W te wakacje planuję przeczytać ponownie tom pierwszy i ruszyć z kolejnymi.
OdpowiedzUsuńTa książka jest niesamowita :D Przeczytałam na wakacje :) a teraz oglądam film :) Świetna recenzja :) zapraszam na mego bloga i do obserwowania http://pigritia98.blogspot.com/ :D Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńa w całej seri " Pieśń Lodu i Ognia" jestem przy 5 tomi IIcz. :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie mam zamiar zabrać się za tę książkę. Serial oglądam z zapartym tchem, więc i książka z pewnością zrobi na mnie podobne wrażenie. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńhttp://ksiazkowo89.blogspot.com/
Serial pozytywnie mnie zaskoczył, liczę na to samo z książką:)
OdpowiedzUsuń