Żyjąc
w Sao Fidelio i pracując na plantacji trzciny cukrowej, niewolnica Lua
nigdy nie odczuwała potrzeby wolności. Była niewolnicą domową, nie
doświadczała tym samym tylu upokorzeń co niżsi rangą niewolnicy polowi.
Jej państwo byli zaskakująco wyrozumiali w odróżnieniu do właścicieli
innych posiadłości w Brazylii. Kiedy jednak w Sao Fidelio pojawia się
nowy niewolnik imieniem Zé, poglądy Lui ulegają zmianie. Zé, który za
sprawą opowieści rodziców pamięta o tradycjach afrykańskich, chce być
człowiekiem wolnym, dlatego wkrótce ucieka z zamiarem założenia
quilombo - osady dla czarnoskórych niewolników, którzy podobnie jak on sam
marzą o wyzwoleniu.
Życie na wolności odbiega jednak od wyobrażeń młodego człowieka. Nie jest wcale tak łatwo jak Zé by tego chciał.
Życie na wolności odbiega jednak od wyobrażeń młodego człowieka. Nie jest wcale tak łatwo jak Zé by tego chciał.
Tymczasem nad pozostająca w Casa Grande Luą zawisa widmo przymusowego małżeństwa ze znienawidzonym przez siebie niewolnikiem. W akcie rozpaczy dziewczyna podejmuje nieudaną próbę ucieczki. Za ten przejaw nieposłuszeństwa grozi jej zdegradowanie do pozycji niewolnicy wykonującej najcięższe prace. Niedługo po tym wydarzeniu Zé wraca na plantację trzciny cukrowej, by zabrać Luę do swojego quilombo. Jednak nieprzyzwyczajona do życia w takich warunkach dziewczyna, opuszcza ukochanego i wraca w okolice Sao Fidelio, gdzie odnajduje ją córka dawnych właścicieli, która decyduje się jej pomóc.
W międzyczasie poznajemy historię życia starej niewolnicy Kasindy, którą spisuje potrafiąca czytać i pisać Lua. Kasinda, którą w młodym wieku została uprowadzona z Afryki a następnie sprzedana na targu w Brazylii, doskonale pamięta jak wyglądało jej życie, gdy była jeszcze wolnym człowiekiem. Jej doświadczenia powodują, że bardzo wspiera i motywuje młodą parę w ich dążeniu do uzyskania nowego, lepszego życia.
"Pieśń kolibra" to kolejna już powieść Any Veloso, której czytanie sprawiło mi wiele przyjemności. Autorka za każdym razem trafia w mój gust czytelniczy, co sprawia, że chciałabym poznać wszystkie jej książki. Tym razem miałam okazję wraz z bohaterami przenieść się do XVIII-wiecznej Brazylii, gdzie pan wymagał a niewolnicy spełniali jego żądania, gdzie przybysze z Afryki byli pozbawiani własnej tożsamości i nie mieli prawa głosu, gdzie białe kobiety nie mogły decydować o własnym losie. Ana Veloso ukazuje smutną prawdę o tym, że tym kto krzywdzi drugiego człowieka jest często inny człowiek.
Ana Veloso wykorzystuje w swojej powieści dwa rodzaje narracji. Z trzecioosobową mamy do czynienia, gdy poznajemy historię Lui oraz Zé, natomiast z pierwszoosobową, gdy swoje losy opowiada Kasinda. Warto zauważyć, że autorka stopniowo wprowadza w fabułę historię starej niewolnicy, co jeszcze bardziej wzmaga ciekawość w czytelniku bowiem już od pierwszych stron nurtujące są pytania o to jaki cel w swoim postępowaniu ma Kasinda. Na odpowiedzi trzeba jednak poczekać niemal do samego końca powieści. Autorka przedstawia troje ciekawych bohaterów, którzy chcieliby od życia czegoś więcej niż to, na co pozwala im status niewolników. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jak na niewolnicę Lua jest osobą bardzo kapryśną i rozpieszczoną, a przez to nieco irytującą. Sądzę jednak, że historia przedstawiona w “Pieśni kolibra” jest na tyle interesująca, że można przymknąć na to oko i jeśli ktoś lubi takie klimaty to zdecydowanie polecam.
Problem niewolnictwa jest bardzo interesujący - po przeczytaniu kilku książek Allende i Llosy jestem otwarta na wszystkie pwieści, które poruszają podobną tematykę.
OdpowiedzUsuńKsiążka już dawno mnie zainteresowała, jednak jak na razie nie mam możliwości jej przeczytania:)
OdpowiedzUsuńOglądałam ostatnio "Spartakusa" i tam też przecież pojawia się motyw z niewolnikami...Dobrze by było przeczytać "Pieśń kolibra", ale obawiam się, że książka wprowadziłaby mnie w ponury nastrój.
OdpowiedzUsuńWięc raczej sobie odpuszczę.
O niewolnictwie czytałam niedawno "Podmorską wyspę" Allende, gdzie zresztą również pojawia się motyw wolności. Ciekawa ksiązka, którą mogę Ci polecić. A sama rozejrzę się za "Pieśnią kolibra".
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc rzadko sięgam po książki o takiej tematyce, ale ta wyjątko mnie zainteresowała :) poszukam jej w bibliotece:)
OdpowiedzUsuńNie są to zdecydowanie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Książkę czytałam i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńnie za bardzo przepadam za mieszaniem narracji. dla mnie książka dobra to książka z jednakową narracją wtedy lekko mi się czyta
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko jedną książkę Veloso, mianowicie "Bądź zdrowa Lizbono", to było wieki temu ale pamiętam że bardzo mi się podobała. Muszę sięgnąć po kolejną, może właśnie "Pieśń kolibra"..
OdpowiedzUsuń